Kiedy już złapałam oddech po wyczerpującym dniu ciężkiej pracy,
nie mogłam się powstrzymać, żeby nie powtórzyć tego doświadczenia.
Wprawdzie nie było gwaru rozmów ani śmiechów,
ale w ciszy i skupieniu wyczarowałam sobie taki komplet w fioletach.
Nie miałam takich cudów, jakie przygotowała nam na warsztatach Ewa,
poradziłam sobie więc z tym co miałam w szufladzie.
Zajęło mi to trochę więcej czasu, ale są :).
A tu wszystkie razem:
Wykorzystałam stare papierowe róże, które pozostały samotnie z innych prac.
Pomaziałam je śniegiem i pochlapałam białą farbą akrylową - z braku takowego splascha...
Mam ochotę powtórzyć w zieleniach... zobaczymy :)
No tak, a ja naiwnie myślałam, że nie będzie widać kurzu na liściu :)
Dziękuję za każde odwiedziny,
Dziękuję za każde odwiedziny,
pozdrawiam serdecznie,
Gosia
Świetne!!
ReplyDeletePrzecudny komplet!
ReplyDelete:) Gdybyś nie powiedziała o tym kurzu, nawet nie zauważyłabym kwiatka, zajęta byłam podziwianiem kartki. Przez moment nawet szukałam tego kurzu na listkach ostrokrzewu :D
ReplyDeletewyśmienite
ReplyDeleteMiodzio!
ReplyDeletePrześliczne! Powtórz koniecznie! Nie czytając wcześniejszych postów, od razu zgadłam o jakie warsztaty chodzi :)) pięknie wyszło.
ReplyDeleteFioletowa odsłona piękna!Ciekawa jestem tej w zieleni, choć jednego jestem pewna ze tez będzie piękna! A utrwalanie zdobytej wiedzy podobno jest konieczne:))
ReplyDeleteprzepiękne kartki !!!!
ReplyDeletePRZEPIĘKNE !!!!!!!!!!!!!!!!
Dziękuję bardzooooo :-)
ReplyDelete